|
PKS Mrągowo
|
WZ 9741A / Mercedes-Benz O404 / Merkavim
|
17.08.2010 - Warszawa Zachodnia
|
Oto jeden z ok. 6 sztuk ex izraelskich Mercedesów które trafiły do Mrągowa i Giżycka po przejęciu przez Egged Mobilis.
Brak oznaczeń przewoźnika, numerów taborowych, nic, nawet wzorka żadnego nie ma. Taka przyszłość może czekać również obecnie przejęte "nasze", mazowieckie PKS-y. Może byc tak, że będziemy rozpoznawać autobusy tylko po numerach rejestracyjnych, które w przypadku dwóch mrągowskich mercedesów jakie mam sfotografowane, są na centralę firmy, czyli WZ. Tablica kierunkowa + numer rej. i może da się ustalic placówkę, ale pewnie nie zawsze (np. wyświetlacz zgaszony na postoju).
|
|
A ja ostatnio się sporo nad tym zastanawiałem i nie mam wątpliwości, że całe to polskie zacofanie w tej branży wynika głównie z utrzymywania na siłę (z przyczyn pozamerytorycznych) tych wszystkich niereformowalnych trupów przy życiu.
http://www.gpa.mazowsze.pl/displayimage.php?pos=-6797
W Polsce to nikogo nie dziwi, norma... Pod Berlinem wyglądałoby to tak:
http://www.phototrans.eu/15,238300,2277.html
Albo ciągle terrorzyują nas swoimi pomysłami, jak np. zakup niespełniających wymogów ZTM pojazdów (solarisy 81xx czy jelcze 49xx). Wtedy jeszcze im to jakoś uszło, ale przy kolejnych wyskokach (np. nowe barwy) szybko im przypomniano, gdzie ich miejsce. Teraz wymyślili swoją kolejną zabawką - autobusy 20-metrowe. Niby nic w tym złego, ale i nic dobrego, a w praktyce efekt będzie odwrotny.
Zwracam uwagę, że komunikacja regionalna nie jest przez nikogo organizowana, ani dotowana. I raczej w najbliższych latach nie będzie. A gdyby nawet samorządy by chciały to robić, to nie mogą bez przetargu. No ale tu pojawiając się argumenty pozamerytoryczne - takie przetargi będą ustawione pod PKS-y (co jest oczywiście strzelaniem sobie w kolano). No bo jeszcze przed sprzedażą zagranicznm koncernom każdy myśli "a bo to firma publiczna" (tak jak dom publiczny). Po sprzedaży - inwestor powie "No jak to, sprzedaliście nam firmę, kazaliście inwestować, a teraz robicie przetarg, który może wygrać konkurencja?" No więc będą takie pseudoprzetargi, jak w Tczewie. Sprzedali ZKM Veolii, umowa się skończyła po kilku latach, a teraz robią przetargi, w których czas kontraktu to raptem dwa lata, zaś oferent musi mieć zajezdnię i kompatybilnmy system biletu elektronicznego. Już widzę sznurek przewoźników ustawiających się do walki o takie zamowienie...
A co na to ZTM? No oczywiście popieramy, ale dawałem to nieco wyżej do zrozumienia. ZTM nie napisze, że jest nie halo, skoro przewoźnik coś chce poprawić pasażerom. No to super przecież jest, nie, a o to przecież ZTM-owi chodzi? Ale teraz zastanówmy się nad bilansem przedsięwzięcia. Taki 20-metrowy autobus był już kilka razy w Warszawie na testach. Każdy kto go nim jechał i obserwował wie, że on może zabrać o 8 osób więcej na miejscach siedzących plus powiedzmy 3 osoby, które w tym miejscu staną w wyjątkowo wąskim (jak na zachodniego przegubowca przystało) przejściu. No w porywach może 12-13 osób i producent twierdzi podobnie - 193 przy 180 zwykłego przeguba, choć ja oddam wszystkie oszczędności temu, kto do przegubowego mana czy mercedesa zmieści 180 osób. Zatem zyskujemy tyle, że kilka osób pojedzie po prostu wygodniej (a nie że się zabierze, bo przecież nigdy pasażerów nie czeka akurat dokładnie tylu). To będą tylko niektóre brygady, więc nie wpłynie to na rozkład jazdy, nie będzie można obniżyć częstotliwości (zresztą trzeba pamiętać, że taka operacja zniechęca pasażerów, a nie o to nam chodzi). Nie ma więć korzyści wymiernych, jedynie poprawa komfortu. To jest ważne, ale obejmie tylko kilkanaście osób. Jednak 20-metrowce są podobno bardzo drogie. Słyszałem że to dwukrotność normalnego autobusu (ale chyba krótkiego). Bardzo możliwe, bo na rynku producentów "dwudziestek" niemal nie ma konkurencji. W praktyce oznacza to, że MZA zakupi mniej nowych autobusów i wymieni mniej ikarusów - a przecież to jest największa bolączka tego przewoźnika, że jeździ starymi trupami, w tym ikarusami, do których my mamy sentyment, ale dziennikarze skutecznie wywołali odrazę pasażerów, ciagle pisząc o "starych, śmierdzących, dymiących" itp. Czy więc dla kilku osób, które sobie w szczycie usiądą czy też staną w mniejszym ścisku warto pozbawiać znacznie większej liczby pasażerów nowego autobusu i wozić ich 30-letnim trupem bez niskiej podłogi?
Ustawa o publicznym transporcie zbiorowym wcale nie weszła w życie 3 grudnia. Do dziś chyba nie udało się im jej dokończyć - ostatnio były w sejmie spotkania w komisjach, nawet wstępnie uwzględnili jakieś nasze uwagi. Wiele osób jednak twierdzi, że ona wcale nie musi wchodzić w życie, bo Rozporządzenie (WE) 1370 obowiązuje w krajach członkowskich wspólnot wprost, bez konieczności implementacji. Tak czy inaczej w ustawie wyjaśniono jednoznacznie to, o co Mirek pytał - kto jest organizatorem.